Przejdź do głównej zawartości
Nie zgadzam się.

Dopiero od 6 dni mam nowego bloga i się zaczyna. Nie zgadzam się. Dużo tego w moim życiu. Ale tym razem ważne.

Nie zgadzam się, żeby mnie wykluczano poza nawias ludzi myślących tylko dlatego, że jestem wierząca. Nie zgadzam się na deprecjonowanie mojej wiary w Boga tylko dlatego, że ateista/agnostyk nie są w stanie zrozumieć. 

Wolność, liberalizm. przywiązanie do państwa prawa postrzegam jako oddawanie prawa wszystkim do własnego światopoglądu, przekonań, wizji świata. Jeśli ktoś nie jest w stanie zaakceptować mojej wiary, robi dokładnie to, co pisdzielce, tylko nieco subtelniej i w drugą stronę.

Nie krytykuję ateizmu i agnostycyzmu, bo uważam, że nie mam do tego prawa. Nie jestem w stanie zrozumieć, powstrzymuję się od oceny. Dla mnie oczywiste.
Domagam się tego samego dla mnie. 

Chyba, że wiarę w Boga myli się z wiarą w czarnych. Ale wtedy to nie ja mam problem ze zrozumieniem.

To tyle.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Człowiek z gołębiem na karku. Rano zaparkowałam pod budynkiem firmy wyjątkowo daleko, dlatego wieczorem musiałam przemierzyć cały parking, żeby w upale dopaść samochodu. Dzisiaj jednak było inaczej. Gdy wyszłam z klatki schodowej, zamieniłam z portierem kilka miłych słów i nagle przyłączył się do tej wymiany drobniutki człowieczek, młody. Panowie żartobliwie komentowali moje jedzenie (jadłam suchą bułkę 😅). Ruszyłam z człowieczkiem, bo szliśmy w tym samym kierunku. I nagle... na jego karku siedział gołąb. Zwykły, miejski gołąb. Wyglądało, że było mu wygodnie, rozsiadł się szeroko. Człowieczek opowiedział mi historię ptaka. Opowiedział też o kawce, która wczoraj po leczeniu odfrunęła na wolność i o tym, jak bardzo się z tego cieszył. Rozmawialiśmy, jakbyśmy znali się od zawsze i to głównie zasługa człowieczka. Wydawało się, że sprawia mu ogromną radość, że może mi te wszystkie historie przekazać.  Człowieczek był zupełnie nie z tego świata. Skupiony był na tym, co wł...
Przez niemal trzydzieści lat żyłam w wolnym kraju. Moja ojczyzna powolutku, małymi kroczkami, wyrywała się z zapyziałego bolszewizmu. Bywało różnie, nie zawsze tak, jakbym chciała, ale to zawsze była wartość dodana. Niepodległa Polska.  Pamiętam, jak po wyborach w 2007 roku rozmawiałam z Piotrem i po policzkach płynęły mi łzy, że mam wreszcie swojego premiera i że teraz będzie już tylko lepiej. Naiwnie myślałam, że już nic złego nie może nam się przytrafić. Jesteśmy w Unii Europejskiej, a to przecież najlepszy dowód, że wróciliśmy do Europy. Już można było wszystko, nawet jeśli nie na wszystko miało się ochotę. To przecież kwintesencja wolności. Wybór. Nie zdawałam sobie sprawy, jak bezpieczna się wtedy czułam. Bo co może przytrafić się w państwie, w którym pierwszym bogiem jest prawo?  Nie było mi wtedy lekko. Moja firma była w powijakach i nic nie było jeszcze pewnego. Wygrzebywałam się z kłopotów zafundowanych nie przeze mnie, ale przyzwolonych przez moją naiwność....